niedziela, 24 stycznia 2010

WaypointRace 2010 w PP

Jeszcze gorący news:
Harpagan, Nocna Masakra,... a w tym gronie nasz WaypointRace!

WaypointRace 2010 odbędzie się 22 maja w Pruszkowie i po raz pierwszy trasa PRO zostanie włączona do klasyfikacji Pucharu Polski w Maratonach Rowerowych na Orientację.

Dla zawodników oznacza to m.in. większe emocje i wyższy poziom ścigania się w PRO oraz dłuższą trasę 100 km. Ze swojej strony obiecujemy, że kategorie FAMILY i FAN nie ulegną większym zmianom.

Zapraszamy!

Już wkrótce więcej informacji na naszej stronie: www.waypointrace.pl

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Harpagan, Nocna Masakra...

Niewątpliwie te imprezy mają nieco dłuższą historię niż WPR, ale moim zdaniem zachwyty nad nimi są nieco przesadzone i wynikają raczej z braku imprez na przyzwoitym poziomie, niż z tego, że akurat wymienione wyścigi są jakoś specjalnie godne uwagi. Być może coś się zmieniło ostatnio, ale jeszcze niedawno oprawa H i NM była tak słaba, a organizacja tak amatorska, że płakać się chciało...

Anonimowy pisze...

(surf)Trudno nie zgodzić się z "anonimem". "Profesjonalizm ?" zwłaszcza Harpagana jest trudny do przełknięcia (komercja na maxa). Przyszłość widzę raczej w imprezach takich jak DyMno Andrzeja Krochmala, czy wchodzący do puli PP WaypointRace. Organizowany przez Czechów Kopřivnický Drtič, jest imprezą kultową, a atmosfera bardzo przypomina WPR. (surf)

Anonimowy pisze...

(surf)zapomniałem o ... preHARP'ie otwockim, po prostu mistrzostwo świata za organizację (oprawę) imprezy, to jest przyszłość rowerowej orientacji. (surf)

Adam pisze...

Widzę, że się ciekawa dyskusja rozwija, ale to dobrze :)

Wszystkie wspomniane powyżej imprezy znam i nie zgadzam się surf z Twoimi uwagami.
Harpagan - "komercja na maxa". Harpagan ma swoją historię i tradycję, wg niej postępuje. Stara się wyrobić sobie jeszcze większą markę.
DyMno, Adrzeja Krochmala jest zupełnie inne. Impreza całkowicie amatorska, charakteryzująca się głównie ciężko nawigacją. Ale brak jej niestety tej całej otoczki zabawy w gronie zawodników. Wspólnego przeżywania zawodów i jeszcze bardziej pogłębia niszowość orientacji wśród dyscyplin rekreacyjnych.

Jeśli chodzi o preHarp to jest bardziej jednak taki Alleycat. Zabawa w gronie znajomych. Myślę, że gdyby preHarp był bardziej popularny i rozreklamowany to i jego formuła musiałaby być zmieniona.

Każda z tych imprez jest inna, tak samo WaypointRace jest od wszystkich inny i nie zamierza żadnego naśladować, ale cieszę się, że zostanie włączony do najpopularniejszych imprez w orientacji rowerowej.

Myślę, że to jest też dobry moment na dyskusję, co zmienić w WaypointRace 2010 w stosunku do poprzednich edycji (jeśli cokolwiek zmieniać :) ).

Anonimowy pisze...

Co zmienić w WPR:

W otoczce:

1. Zrobić stronę po angielsku i postarać się zainteresować imprezą ludzi spoza Polski

2. Dodać listę dogodnych miejsc noclegowych w okolicy + miejsc z wyżywieniem

3. Ograniczyć liczbę miejsc w kategorii PRO

W samym wyścigu:

1. Wprowadzić elektroniczne punkty kontrolne (chipy)

2. Wprowadzić obsługę na waypointach z wodą i batonami energetycznymi (mogą być do kupienia)

3. Wprowadzić system śledzenia śladu, aby zawodnik mógł po imprezie przeanalizować wszystkie szczegóły przejazdu swojego i innych.

:)

Anonimowy pisze...

(surf) Harpagan to tak jak Mazovia C.Zamany, biznes organizatorów i sposób na zdobycie kasy. Mam nadzieje, że WPR będzie świętem społeczności lokalnej, zaktywizuje ją, przy czynnym wsparciu sponsorów z Pruszkowa i okolic. Warunkiem podstawowym powinno być niskie wpisowe. Napisałeś Adam, że Harpagan ma długą tradycję, ja bym to nazwał "wejściem w rutynę" i brakiem pomysłu co dalej (podejrzewam, że niedługo będą nagrody pieniężne dla zwycięzców). A propos DyMnO, to zawsze mistrzowsko zbudowana trasa i dokładne mapy. (surf)

Adam pisze...

Surf, nie wiązałbym tak robienia biznesu z "kiepską imprezą". Myślę, że obie rzeczy da się połączyć.

Co do WPRu to wpisowego tradycyjnie w Pruszkowie nie będzie (chyba że nie znajdziemy innego sposobu na zniechęcenie nadmiaru chętnych :) ).

Anonimowy pisze...

W sumie wszystko się potrafi przejeść...

Ja byłbym osobiście za tym, aby wszystkie rowerowe imprezy na orientację były na 102% komercyjne, przy jednocześnie najwyższym poziomie organizacji. Jestem gotowy zapłacić i 100 i 200zł, aby wystartować w wyścigu z super przygotowaną trasą, świetną oprawą i szansą przywiezienia fajnej pamiątki. Po prostu mieć szansę kupić dobry towar.

Moje obserwacje są natomiast takie, że często bierze się kasę od zawodników, którzy w zamian za forsę dostają chałę i jeśli tego nie widzą, to albo są ślepi, albo, no... nie bedę kończył. Zresztą może akurat ja jakiś jestem zbyt wymagający i oczekuję kolacji z winem we francuskiej restauracji, a przecież kiszką prosto z zatłuszczonej gazety też się można najeść.

Oczywiście oprócz głównego nurtu powinno być jak najwięcej wydarzeń improwizowanych, ale i tutaj zaskoczka, bo pokażcie mi choć jedną imprezę nieformalną, która niesie naprawdę coś świeżego...