sobota, 17 września 2011

Wprowadzenie do WaypointGame

Dla osób, które chcą dopiero rozpocząć zabawę w WaypointGame niektóre rzeczy związane z naszą grą mogą wydawać się nieco skomplikowane. Poniżej prezentujemy artykuł autorstwa Hipka99, który wyjaśnia czym właściwie jest WaypointGame i dlaczego warto "grać". Mamy nadzieję, że po jego publikacji Grono Zawodników znacznie się powiększy :)


Docierasz do odpowiedniego miejsca. Zsiadając z roweru namierzasz właściwy murek. Podchodzisz, przyklękasz i ignorując spojrzenia przechodniów uważnie lustrujesz jego spodnią stronę. Jest! Przecierasz palcem właściwe miejsce, odpisujesz kod. Kolejny punkt zdobyty. Witamy w WaypointGame!
 
Jezioro pod Morgam
WaypointGame jest grą terenową podobną do GeoCachingu. W serwisie internetowym gry podawane są współrzędne i opis ciekawych miejsc (waypointów), w okolicy których ukryto małą karteczkę z kodem. Celem zawodnika jest odnalezienie kodu i potwierdzenie odwiedzin w internecie. Warto się spieszyć - pierwszy odwiedzający otrzymuje 10 punktów, kolejny już o jeden punkt mniej... aż do momentu, gdy waypoint będzie wart 1 punkt (nie można go "wyczerpać").

Kamień Orlików w KPN
Do punktów można docierać w dowolny sposób. Najbardziej popularnym środkiem transportu na waypointowej trasie jest rower, ze względu na swoją mobilność i możliwość dotarcia w bezpośrednią okolicę szukanego miejsca; gra zresztą wyrosła ze środowiska fanów rowerowej jazdy na orientację. Oczywiście, nie jest to konieczne, waypointy można zdobywać pieszo, samochodem, motocyklem... albo łodzią lub kajakiem, niekiedy dojście do kodu jest tylko od strony wody.

Komin na Augustówce
Każdy uczestnik zabawy znajdzie w niej coś dla siebie: można odwiedzać zabytki, pomniki, miejsca powiązane ze sławnymi osobami, ale także przejść się po kanałach, wdrapywać na stare budynki i brodzić po bagnach czy też wreszcie jeździć po leśnych szlakach. Miejsca ukrycia kodów są różne: od najprostszych, szczególnie w mieście (róg ogrodzenia, znak drogowy, tablica informacyjna przy szlaku), przez nieco trudniejsze (odpowiednie drzewo, butelka ukryta pod kamieniem), do tych wymagających najwięcej trudu (ruiny piwniczki na łące  czy... prywatny teren opuszczonej chlewni). Większość punktów jest opisana na tyle dokładnie, że zbędny jest odbiornik GPS, wystarczy plan miasta i odpisany opis wraz z miejscem ukrycia kodu. No i odrobina zapału i cierpliwości: kod nie zawsze jest dokładnie tam, gdzie się go spodziewamy, nie zawsze jest umieszczony w miejscu, które umożliwia komfortowe go odczytanie... A zdarza się, że po wszystkim trzeba odpowiedzieć na dziwne pytania: przechodnia bądź ochrony terenu... Na szczęście większość ludzi słyszała już o podobnych grach i o "dziwakach" szukających czegoś w miejscach, gdzie nikt "normalny" by nie zaglądnął :-)

Spichlerz folwarku w Mosznie
Zdobywanie to nie wszystko - nie mniej frajdy dostarcza również zakładanie nowych punktów. W tym wypadku trzeba wyposażyć się w "zestaw małego waypointowca": naklejki z kodami (choć lepiej spisuje się wydrukowana karteczka z kodem, szczelnie owinięta taśmą klejącą), klej, pinezki i aparat. Gdy ustalimy już miejsce, które chcemy "okleić", pozostaje szukanie odpowiedniego ukrycia dla kodu – takiego, by zapewnić mu jak najdłuższą trwałość, podklejamy kod i... gotowe. Wystarczy wrócić do komputera i dodać nowy punkt. W zależności od preferencji, możemy miejsce ukrycia wskazać dokładnie (zamieszczając dokładny opis dotarcia i zdjęcia wskazujące cel), bądź utrudnić pracę zdobywcom, poprzez mniejszą ilość informacji, lub zagadkę terenową.

Dzięki tej zabawie można znaleźć naprawdę ciekawe miejsca, poznać lepiej swoją okolicę i dobrze się bawić. Lista nieodwiedzonych punktów doskonale sprawdza się jako pomoc przy planowaniu wycieczek - rowerowych, pieszych i samochodowych. Zatem... w drogę!

Autor tekstu: Witek (Hipek99)

Brak komentarzy: